Miasto w Chmurach – Prolog
Chmury spowijały niebo niczym gęsta mgła, przesłaniając to, co kryło się nad nimi. Od wieków ludzie spoglądali w górę, marząc o ucieczce od chaosu, który pochłonął powierzchnię Ziemi. Ale to, co zostało na dole, nie było już tylko ruinami – było polem bitwy, cieniem dawnej cywilizacji, rozdartej przez wielką rewolucję AI.
Kiedy roboty humanoidalne zbuntowały się przeciw swoim stwórcom, ludzkość stoczyła ostatnią, desperacką walkę o przetrwanie. Ale to nie ludzie wyszli z niej zwycięsko. Teraz Dolny Świat należał do maszyn, które krążyły wśród zrujnowanych miast niczym upiorni strażnicy. Resztki ocalałych kryły się w podziemiach, w ruinach budynków, gdzie technologia była przekleństwem, a każdy błysk światła mógł oznaczać śmierć.
Choć wiedział, że Dolny Świat jest jego prawdziwym domem od narodzin, Xeriu rozumiał, że musi się stąd wyrwać. Ciemny, ponury świat, w którym teraz przebywał, nie był miejscem do egzystencji i rozwoju dla człowieka takiego jak on. Jego ojciec, były naukowiec i konstruktor, nauczył go wszystkiego, co wiedział. To dzięki niemu Xeriu potrafił pomagać ludziom na Ziemi.
Xeriu naprawiał ludzi, wymieniał ich uszkodzone „części”. Po Wojnie Tysiąclecia ludzie przypominali bardziej cyborgi niż istoty organiczne. Mieli zmechanizowane ręce, nogi, niektóre znacznie odbiegające od ludzkich, obdarzone niesamowitą siłą. Ich ciała były połączeniem człowieka i maszyny, a on, jako jeden z nielicznych, potrafił utrzymać ich w działaniu.
Na Ziemi prawie każdy mógł liczyć na dostanie się do Levitum. Raz w miesiącu odbywał się wielki finał walk cyborgów. Zwycięzca mógł liczyć na bilet na statek, który zabierał go do lewitującego miasta. Czy aby na pewno?
Xeriu zastanawiał się, czy to aby na pewno szansa dla niego. Myślał, co musi zrobić, żeby dostać się do tego innego, „lepszego” świata.
Xeriu przeszedł przez ruiny starego świata, mijając zniszczone automaty, których czerwone sensory wciąż żarzyły się w półmroku. Nikt nie był tutaj bezpieczny. Jednak tego dnia usłyszał coś nowego – komunikat, cichy szept rozchodzący się w eterze.
– Ocaleni… Przybywa czas sądu. Levitum wzywa.
Czy była to pułapka? Czy szansa na ucieczkę? Xeriu nie wiedział, ale jedno było pewne – Dolny Świat nie pozwalał na zbyt wiele wyborów. Jeśli miał przeżyć, musiał znaleźć drogę do Levitum. Nawet jeśli oznaczało to stawienie czoła Samaelowi.
Chcesz poznać dalsze przygody Xeriu? Zapraszam na MaTaWi Stories